á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Niezwykła i unikatowa również pod względem formalnym. Jest czymś między źródłem historycznym a powieścią psychologiczną. Autor staje się pośrednikiem, układa informacje i zapisuje życie zbrodniarza-ludobójcy na podstawie tego, co on sam mu opowiedział.
Kazimierz Moczarski od 2 III do 11 XI (255 dni) siedział w jednej celi z hitlerowcami – Jürgenem Stroopem i Gustawem Schielke – czyli, (...) co dość oczywiste ale warto to zaznaczyć, z zaciekłymi wrogami narodu polskiego i również samego Moczarskiego.
Kazimierz Moczarski trochę z poczucia misji, zadanej przez los, trochę jako sposób na przetrwanie więziennego okrucieństwa, postanowił dowiedzieć się o Stroopie jak najwięcej, poznać motywację i schematy, a przez to zrozumieć też własnych oprawców. Przyjął „postawę badacza” – podążał za życiem tego człowieka, analizował i szukał przyczyn, unikając jak to tylko możliwe subiektywizowania, komentowania czy pouczania. Wykształcenie dziennikarskie z pewnością przydało się w tej sytuacji – trafnie zadawane pytania dodatkowo podniosły wartość rozmowy. Mimo oczywistej niechęci, czas spędzony razem w małej celi, towarzyszenie sobie we wszystkich czynnościach oraz w jakimś sensie wspólny los wytworzyły między nimi pewnego rodzaju więź, przez co, jak wspomina Moczarski, do końca życia pamiętał o Stroopie.
Wyszedł z więzienia dopiero w 1956 r. i zaczął spisywać te rozmowy ze Stroopem, które dotyczyły jego życia oraz miejsca, nazwiska, inne dane, bo wiedział, że pamięć zwielokrotniona nieustannym stresem i potężnym napięciem w więzieniu z czasem zacznie słabnąć – w sumie zapisał ok. tysiąca stron notatek. Weryfikował też to wszystko, co usłyszał i ze zdziwieniem uznał, że Stroop nie kłamał. Prace nad samą książką rozpoczął w 1971 r. – przez kolejne lata była ona publikowana w miesięczniku literackim „Odra”. Wydania książkowe (początkowo cenzurowane) ukazały się dopiero po jego śmierci.
„Rozmowy z katem” to bardzo ważna książka zarówno ze względu na historię jak i pod kątem psychoanalizy. Jest też dość trudna w odbiorze (dla mnie np. dość kłopotliwe były liczne wtrącenia niemieckie, bo nie umiem tego języka, a przenoszenie się do przypisów dość wyraźnie przerywało czytanie ale to tak naprawdę nie problem). Choć książka raczej pozbawiona jest emocjonalnych opisów czy dosłownych i precyzyjnych obrazów, i tak były momenty, kiedy nawet nie płakałam – to łzy same płynęły z moich oczu.
Podejrzewam też, że nie wyciągnęłam z tego dzieła wszystkiego – pewnie zaledwie małą część – ale już to, co zrozumiałam, wystarczyło, żebym uznała, że jest to ogromnie istotna książka, że każdy powinien ją przeczytać. Nawet jeśli nie całą to przynajmniej wstęp, dobre opracowanie czy rozmowę z K. Moczarskim oraz rozdziały o likwidacji getta warszawskiego – naprawdę warto!
@warta_ksiazki (Instagram)